Swoją przygodę z Irlandią rozpocząłem wraz z dniem 10.02.2019r. 

Wyjechaliśmy tego dnia wczesnym rankiem o godzinie 4:00 do Balic na lotnisko, gdzie następnie udaliśmy się na lot samolotem do Frankfurtu, a później z Frankfurtu do Dublina. Gdy już przekroczyliśmy bramkę lotniska w Dublinie udaliśmy się do McDonalda, aby umilić sobie czas oczekiwania na kierowcę autokaru z Dublina do Sligo. Po dłuższej chwili zostaliśmy po informowani, iż kierowca autokaru już na nas czeka, wówczas udaliśmy się do autobusu, aby kontynuuować podróż do Sligo. Gdy już dotarliśmy na miejsce, naszym oczom ukazały się rodziny czekające na nas. Początkowo trafiłem z Karolem Niemcem, Michałem Wanielistą oraz Filipem Rozputyńskim do starszego małżeństwa Kena i Helen. Ken był urodzony w Londynie, więc jest Brytyjczykiem, który przeprowadził się do Irlandii, a Helen zaś jest rodowitą

Irlandką. Osobiście w pierwszych chwilach po przekroczeniu progu domu towarzyszył mi stres, związany z tym, iż jestem pierwszy raz po za granicą polski i pierwszy raz będę żył w domu, w którym nie mówi się w języku polskim.

Po rozpakowaniu bagażów zajęliśmy swoje pokoje oraz zostaliśmy proszeni o zejście w celu zapoznania się oraz ustalenia zasad panujących w domu, następnie udaliśmy się do pokojów, aby się wyspać po podróży. O świcie gdy wstałem moim oczom ukazała się dzielnica o zabudowaniu typowo Irlandzkim, co nie ukrywam bardzo mi się spodobało. Po dłuższej rozmowie

okazało się, że Starsze małżeństwo, z którym mieszkamy jest niesamowicie miłe i sympatyczne co sprawiło, że opuścił mnie stres. Komunikacja też nie była jakąś straszną barierą, aczkolwiek przyznam, iż Filip był główną osobą która komunikowała się w naszym domu. Drugiego dnia Michał oraz Karol stwierdzili, że w domu jest za mało miejsca, aby żyć komfortowo w cztery osoby, tak więc zostali przeniesieni do innej rodziny, a ja z Filipem zostałem. Na samym początku zaczęliśmy lekcje

języka angielskiego, które miały na celu ułatwić nam komunikację w owym języku jak i poznać bliżej kraj jakim jest Irlandia. Zajęcia te były prowadzone przez Panią Martynę, która potrafiła perfekcyjnie komunikować się w języku

angielskim. Warto wspomnieć o tym, że zajęcia języka angielskiego mieliśmy przeplatane z zajęciami prowadzonymi przez pana Paula, który był takim jakby kołczem, który motywuje i mówi o tym jak dojść do sukcesu. Równolegle z popołudniowymi kursami zaczęliśmy pracować dla Pana Patricka Warda, który był naszym pracodawcą i zlecił nam (Mi, Filipowi oraz Michałowi) napisanie trzech stron dla jego biznesów. Filip zajął się stroną dla Coah House Hotel’u,

Michał stroną dla The Fox’s Den, a ja zaś miałem za zadanie zrobienie strony dla miejscowości Keash w Irlandii. W pierwszy dzień pracy, zostaliśmy oprowadzeni po miejscach, na który temat mieliśmy zrobić witryny internetowe.

Na codzień pracowaliśmy w browarze, biznesie prowadzonym przez brata pana Patricka, który był zaś jego bliźniakiem. Swoją stronę budowałem przy użyciu silnika wordpressa, gimpa, notepada++, przeglądarki internetowej oraz programu total commander, który był programem, dzięki któremu mogłem łączyć się z serwerem ftp. Pracowaliśmy w taki sposób, że każdy pisał swoją stronę, ponadto pomagaliśmy sobie na wzajem, ja osobiście pomagałem z grafikami na stronach,

Filip z kodami stron, a Michał z hostingiem jak i Java Scriptem. Warto wspomnieć, iż pracownicy Browaru byli  niezwykle gościnni i mili z resztą jak większość ludzi, których spotkałem w Irlandii. Po za pracą jeszcze odwiedzaliśmy różne piękne zaktąki Irlandii takie jak np. Strandhill, Galway, Belfast, Roses Point i Donegal oraz klify oddalone na północ od Sligo. Osobiście na sam koniec chciałbym dodać, że Irlandia jest niesamowicie pięknym krajem do którego z pewnością wrócę.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *